Pomijając okres przed świętami Bożego Narodzenia,
październik był najaktywniejszym miesiącem w działalności charytatywnej Christophera. Po pierwsze, czekało go zamykanie roku finansowego, a zaraz potem doroczny obiad HANDS w Savoyu, wielka impreza mająca na celu pozyskiwanie funduszy. Siłą rzeczy Christopher spędzał wtedy niemal tyle samo czasu na spotkaniach z Dalią Weinberg oraz księgowymi i prawnikami organizacji charytatywnej, co na sali operacyjnej i w gabinecie lekarskim. Prezentowanie wspólnego frontu, na co Lizzie milcząco wyraziła zgodę, okazało się męczące dla obojga małżonków. Przy dzieciach, które oboje jednakowo kochali, było to nieco łatwiejsze, tym bardziej że Lizzie miała za sobą całe lata praktyki w udawaniu - zarówno przed samą sobą, jak innymi - że wszystko w jej małżeńskim ogródku gra i śpiewa. Ale jej deklaracja spowodowała zmianę na stanowisku dowodzenia w małżeństwie i chociaż Christopher starał się prywatnie zachowywać wobec Lizzie z największą pokorą, konieczność poddania się jej woli mocno go uwierała. - Będziesz w tym roku w Savoyu? - spytał ją w kuchni domu w Marlow osiem dni po konfrontacji. - A byłeś już u psychiatry? - Mimo późnego wieczoru Lizzie wałkowała ciasto na pieróg. - Mam termin w przyszłym tygodniu - odparł, zerkając na drzwi. - U kogo? - Lizzie posypała wałek mąką. - Mów śmiało, dzieci są już w łóżkach, a Gilly się kąpie. - To tylko wstępna rozmowa. - Mimo to chcę znać nazwisko. - Bo chcesz mnie sprawdzić? - Policzki mu poczerwieniały. - Nie sądzę. - Duncan Campbell. We wtorek o dwudziestej. - I po chwili dodał: - Przyjmie mnie po godzinach z zawodowej uprzejmości. - To miłe z jego strony. - Przepraszam, że musiałaś to ze mnie wyciągać. Wiem, że to należy do umowy. - W porządku. - Lizzie przestała wałkować. - Nie chciałam cię wprawiać w zakłopotanie. -Masz do tego prawo. - Dobrze, przyjdę na obiad HANDS. - Dziękuję. Niestety, muszę cię prosić o jeszcze jedną uprzejmość. - Jaką? - Wyjęła z szafki blachę do ciasta i zaczęła smarować ją masłem. - Wiesz, że David Lerman jest po operacji wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego? - Oczywiście, posłaliśmy mu kwiaty. - Teraz mam do czynienia ze starszym wspólnikiem, Robinem Allbeurym.