krainy złego snu do brutalnej rzeczywistości. Poza tym Izabeli można
zaufać, on zaś nie ma nic do ukrycia. Opowiedział jej dokładnie, jak wyglądało jego przebudzenie. I że krew - jeśli to naprawdę krew - zauważył dopiero pod prysznicem. - Co właściwie powiedziała Imogen? - spytał w końcu, chociaż wcześniej wzdragał się przed tym pytaniem i nawet nie chciał znać odpowiedzi. - Nic... Naprawdę jeszcze nic. Ale... - Ale? - spytał ochrypłym szeptem. - Jest cała podrapana... Groza chwyciła go za gardło, zamieniła żołądek w kamień, ogarnęła całe ciało. Nie był w stanie wykrztusić słowa. - ... na udach. - Izabela przełknęła z wysiłkiem ślinę. - I ma siniaki. - Siniaki - powtórzył głucho, czując, że umysł instynktownie próbuje się odciąć od tego, co słyszą uszy. - Powiedziała Flic, że to ty. - Przed chwilą twierdziłaś, że nic jeszcze nie mówiła. - Tylko twoje imię. - Według Flic. - Tak, ale widziałam jej uda. 235 Matthew patrzył na stojący na biurku kubek. Starał się na nim skupić, nie odrywać od niego wzroku, jakby tylko to chroniło go przed utratą zmysłów. Dopiero po dłuższej chwili spojrzał znów na Izabelę. - Chyba nie muszę cię zapewniać, że nigdy w życiu nie tknąłem nawet włosa na głowie tych dziewczyn? Nie odpowiedziała. - Na miłość boską, Izabelo! - Sama nie wiem, co myśleć - wyznała bezradnie. - Oczywiście, bardzo trudno mi wierzyć, że byłbyś do tego zdolny... - Wolałbym umrzeć, niż zrobić coś takiego! - Szok narastał teraz ze zdwojoną siłą, biorąc górę nad biernością. - Mieszkamy już tak długo pod jednym dachem, że chyba mnie dostatecznie poznałaś. - To dla mnie bardzo trudne. Nie mogę zignorować tego, co mi powiedziała Flic, podobnie jak nie mogę zignorować tych siniaków i zadrapań. - Wyciągnęła z worka ręcznik. - Ani tego. Matthew zmusił się do myślenia. - Próbowałaś sama porozmawiać z Imo? - Ona nie chce o tym mówić. - Może dlatego, że nie ma o czym. Przynajmniej nie o czymś realnym. - Nagle znów wróciły do niego te sny - ich treść, choć taka absurdalna i mglista. - Śniło mi się... - urwał. - Co ci się śniło? Nareszcie! - Czekolada! Flic przed spaniem zrobiła mi czekoladę. - I co z tego? - Ty nie piłaś? Pokręciła głową. - Nic nie wiem o żadnej czekoladzie. Może już byłam na górze. Matthew zerwał się na nogi. - Boże! - No co? - przestraszyła się Izabela. - Matthew? - Flic przyniosła tę czekoladę specjalnie dla mnie, rozumiesz? Ona nigdy nie robi takich rzeczy, prawda? - Czasem robi.