- zostawi ją sobie na koniec. Może nawet pokaże jej przed śmiercią,
co potrafi prawdziwy mężczyzna. Aaa, wymyślił dla niej idealny koniec! Kiedy on sam już z nią skończy, podaruje jej ciało dla sprawy. Taki mały akt dobrej woli z jego strony Zarechotał na samą myśl, po czym szybko zamilkł. Najtrudniej będzie zbliżyć się do Diaza. Ten facet jest jak dym, pojawia się i znika bez najmniejszego śladu. Żeby go znaleźć, Pavon będzie musiał się wystawić. Trzeba to dokładnie i szczegółowo przygotować. Musi ściągnąć Diaza w miejsce, w którym to on, Pavon, będzie miał przewagę. Trzeba będzie również zwieść Diaza tak, by ten nie zorientował się aż do końca, że jego ofiara jest uzbrojona i gotowa do obrony. an43 315 Wszystko to wymagało rozwagi i dokładnego planowania. Takiej akcji nie przygotowywało się w godzinę. Sprawy muszą być dopięte na ostatni guzik, każde niedopatrzenie oznaczało pewną śmierć. Nikt nie był ostrożniejszy i bardziej pedantyczny od Gallaghera. Podczas kolejnej bytności na brzegu, dzwoniąc do biznesmena, Pavon zdradził mu swój plan. - Musimy zwabić Diaza do mnie - powiedział. - Ale tak, żeby się nie zorientował, że go wrabiamy. - Niezły pomysł - powiedział Gallagher po dłuższej chwili. - Muszę to przemyśleć. Gdzie jesteś? - W bezpiecznym miejscu - Arturo wolał uważać. Gallagher nie miał patentu na ostrożność. - Musimy się spotkać. Aha. To znaczy, że rozmowa była nie na telefon. - Nie dam rady dzisiaj przyjechać - w istocie mógłby to zrobić, ale wolał stworzyć wrażenie, że jest gdzieś o wiele, wiele dalej. Na przykład w Chiapas, najbardziej wysuniętym na południe stanie Meksyku. - No to kiedy? Ciekawe. W głosie Gallaghera słychać było irytację i... coś jeszcze. Obawę? Ale czego miałby obawiać się Gallagher? Diaz nie ścigał jego... W tej samej chwili Pavon zrozumiał, że niebezpieczeństwo nie grozi mu tylko ze strony Diaza. To on, Pavon, był jedynym ogniwem łączącym Gallaghera nie tylko z obecnymi an43 316 sprawami, ale także z porwanym dziesięć lat wcześniej dzieckiem Milli Boone. Najpewniejszym sposobem ochrony własnego tyłka byłoby zerwanie tego ogniwa. - Może za dwa tygodnie? - powiedział Pavon ostrożnie. - Dwa... co?! Do cholery, możesz dotrzeć tu szybciej! - Może wcale nie chcę porzucać tego pięknego miejsca. Mam tutaj wszystko, co potrzebne do życia. I nikt nie wie, jak mnie tu znaleźć. Jeżeli się ujawnię, ludzie rozpoznają moją twarz. Muszę się dobrze zastanowić, kogo ludzie boją się bardziej: seńor Gallaghera czy jednak seńor Diaza? Jeżeli seńor Diaz przyłoży komuś nóż do gardła i spyta grzecznie, czy ten człowiek przypadkiem mnie nie widział - to czy ten nieszczęśnik posłusznie skłamie, czy może jednak