wynagrodzona.
Buster skrzywił się i wsadził wizytówkę do kieszeni. – Pracowała tu, ale jakieś cztery, pięć miesięcy temu odeszła bez wypowiedzenia. – Nie wie pan, dokąd się przeprowadziła? – John niemal czuł jej zapach. – Przykro mi, ale nic mi nie powiedziała. Niech pan zaczeka, jedna z moich dziewczyn może coś wiedzieć. Hej, Lorena! – zawołał. – Chodź tu na chwilę. John odwrócił się w stronę tlenionej blondynki, która powitała go przy wejściu. – Ten facet szuka Julianny. Mówi, że odziedziczyła kupę szmalu. Nie wiesz, gdzie ona mieszka? – Nie wiem i nic mnie to nie obchodzi. – Kobieta z niesmakiem skrzywiła pomalowane na jaskrawy kolor wargi. – Księżniczka myślała, że jest lepsza od nas wszystkich, a sama była nie lepsza od dziwki, bez faceta i z wielkim brzuchem. John poczuł palący gniew i zmrużył oczy. Nie mógł pozwolić, żeby taka kreatura mówiła w ten sposób o jego Juliannie. – Mogę panu podać jej stary adres – zaproponował Buster. – Dziękuję. To może pomóc. Boudreaux wyszedł na zaplecze i po chwili wrócił ze swoją wizytówką. Na jej odwrocie zapisał adres Julianny. – Mówił pan coś o nagrodzie. – Tak, jeśli pańskie informacje pomogą w odnalezieniu panny Starr. – John schował wizytówkę i przeniósł zimny wzrok na blondynkę. – Postaram się, żebyś ty też coś dostała, złotko. Możecie mi ufać. Zrobiło się późno, Francuska Dzielnica powoli zaczęła się wyludniać. John stał w cieniu po drugiej stronie ulicy, patrząc, jak w obskurnym barze powoli gasną kolejne światła. W końcu jego cierpliwość została wynagrodzona. Z baru wynurzyły się dwie sylwetki: mężczyzny i szopiastej blondyny. Pożegnali się przed wejściem i ruszyli w przeciwnych kierunkach. John wyszedł z cienia i ruszył za kobietą. Szedł cicho, zachowując odpowiednią odległość. Obejrzała się tylko raz, kiedy niemal ją chwycił, a potem zaczęła biec. Za późno. Pchnął ją tak, że wpadła twarzą do rynsztoka. Tam, gdzie jej miejsce, pomyślał, obchodząc ją z obrzydzeniem. Kiedy leżała, jęcząc i błagając o życie, kopnął ją w żebra. Siła uderzenia nieco ją uniosła. Wymierzył jej następnego kopniaka, tym razem niżej. Nie, nie zabił jej. Kiedyś ona będzie żałować, że się tak nie stało. – Następnym razem uważaj, kiedy mówisz o lepszych od siebie – rzekł cicho. ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY ÓSMY Richard siedział przy kawiarnianym stoliku, patrząc na Juliannę. Pochyliła głowę, przeglądając menu, i dlatego mógł oddać się obserwacjom. Coraz więcej rzeczy w tej kobiecie go pociągało. Świeża skóra, melodyjny śmiech, wreszcie sposób, w jaki na niego patrzyła – z bezgranicznym namaszczeniem i podziwem. Potrząsnął głową, myśląc o tym, co Kate mu o niej powiedziała. Intrygantka? Skryta? Im więcej czasu spędzał z Julianną, tym bardziej ją lubił. Wydawała mu się miła, prostolinijna i wręcz niezdolna do kłamstwa. Wypił łyk mrożonej herbaty i uśmiechnął się do siebie. Oczywiście Kate by zaprzeczyła, ale niewątpliwie była trochę zazdrosna o atrakcyjną