Głęboki wdech i utkwił w niej spojrzenie.
- Potrzebny jest ci nowy samochód. Miał rację, lecz ona była zła, Ŝe tę rację wypowiadał. - Zamierzam kupić wóz pod koniec tygodnia - rzekła. - Kiedy Jake będzie miał czas pójść ze mną do dealera. Uniósł brwi ze zdziwieniem. - Jake? - zapytał. - Tak, Jake. Zdaniem Christine powinien iść ze mną męŜczyzna, bo sprzedawcy lubią zawyŜać kobietom ceny. - Skierowała się do wyjścia. - Mogłaś mnie o to poprosić - powiedział Mark z wyrzutem. Alli rozejrzała się dokoła. Napotkała jego spojrzenie i zdziwiła się, Ŝe ma o to do niej Ŝal. - Nie, nie mogłam cię o to poprosić. Mark spojrzał na nią pytająco. - Dlaczego? - Nie byłoby to etyczne. Jake jest moim przyjacielem, ty- szefem. Dobranoc. Pochyliła się, pocałowała Erikę w policzek i wyszła z pokoju. Poruszony do głębi usiadł przed telewizorem, pobuszował po kanałach i zaklął soczyście. Zaczął przemierzać pokój w tę i z powrotem. Był to jeden z tych rzadkich wieczorów, kiedy Erika wcześnie zasypiała, i choć tyle rzeczy powinien był zrobić, nie mógł się skoncentrować i poszedł spać. Alli najwyraźniej nie zaleŜało na nim ani trochę. Zdziwiło go to, Ŝe poprosiła Jake’a, by towarzyszył jej przy zakupie wozu. PrzecieŜ on chętnie pomógłby jej w wyborze. Fakt, Ŝe odkąd został jej szefem, nigdy go o nic nie poprosiła, denerwował go. JuŜ miał iść do kuchni po piwo, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Spojrzał na zegar ścienny. Alli nieprędko wróci, a poza tym ma klucz. Ogarnął go lęk. Czy ten ktoś, kto puka, powie mu, co się z nią stało? Samochód jej się rozbił i... Odetchnął głęboko, podszedł do okna, wyjrzał. CięŜar mu spadł z serca, gdy zobaczył, Ŝe to samochód terenowy Gavina stoi przed domem. Wyleciało mu z głowy, Ŝe dzwonił do niego z prośbą, by wpadł przy okazji. Otworzył drzwi. - Dobry wieczór, szeryfie. Mark był wysoki, ale Gavin 0'Neal - jeszcze wyŜszy, co Mark miał mu bardzo za złe. - Cześć, Mark. Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem odtransportować więźnia do Midland. Wspomniałeś przez telefon, Ŝe dziś u Wincroftów dowiedziałeś się czegoś ciekawego. - Tak. - Mark podszedł do biurka i wyjął z szuflady plastikową torebkę. - Jak ci juŜ wspomniałem, chodzi o strzykawkę. UŜywają ich hodowcy koni, ale ta jest zwykła, robi się nią zastrzyki chorym w szpitalach. Gavin wziął od Marka torebkę i przyjrzał się znajdującej się w niej strzykawce. - Wspomniałeś Nicie o tym znalezisku? - Nie. - Mark potrząsnął głową. - Nikomu o tym nie mówiłem. Na szczęście byłem sam, gdy to znalazłem. - To dobrze - stwierdził Gavin. - Ludzie mogliby wziąć to na języki i kalkulować, czy ma to związek z morderstwem Jonathana, bo krąŜy po mieście pogłoska, Ŝe przyczyną jego śmierci jest trujący zastrzyk. Laboratorium jest juŜ zamknięte, ale dam im to z samego rana. Potrwa trochę, zanim dostanę wynik. W środę na naszym wieczornym spotkaniu będę juŜ go miał. - Tu jest lista nazwisk ostatnich klientów Nity. - Gavin skinął głową. - Są tam wszyscy, którzy korzystali z jej usług, równieŜ ci, którym dawała lekcje jazdy konnej, i równieŜ ci, którzy trzymają konie w jej stajniach. Gavin aŜ zagwizdał, gdy Mark podał mu kartki maszynopisu.